Categories: Podopieczni

Dariusz Gruba

Żaden wiek nie jest dobry, by umierać. Pomóż mi walczyć o życie/

ZBIÓRKA NA CEL: ZAKUP LEKÓW (MYLOTARG I NEXAVAR), KTÓRE ZWIĘKSZĄ SZANSĘ NA POKONANIE CHOROBY

Kiedy lekarz internista zobaczył moje wyniki krwi, kazał z miejsca rzucić wszystko i jechać do szpitala. „Został Panu tydzień życia…” — usłyszałem od kolejnego lekarza po przyjęciu na oddział. Diagnoza — ostra białaczka szpikowa, najgorzej rokująca z tendencją do nawrotu. Bardzo chciała mnie zabić, ale jej się nie udało. Pokonała ją silna chemia i przeszczep szpiku. Byłem szczęśliwy, myśląc, że wygrałem. Niestety, zgodnie z obietnicą — wróciła… Uratować mnie może tylko kolejny przeszczep i bardzo drogie leki, na które nie mam pieniędzy…

Kiedy na początku tego roku, po ponad 2-miesięcznym pobycie na oddziale zamkniętym, wychodziłem ze szpitala, myślałem, że mogę z ulgą zaśpiewać „ale to już było i nie wróci więcej”. Wydawało się, że wszystko się udało. Że to, co najgorsze, mam już za sobą. Że koszmar chemioterapii, długich tygodni bez żony i synka w ponurej, szpitalnej codzienności, już nigdy do mnie nie wróci. Pomyliłem się okrutnie i całą tą batalię właśnie zaczynam od nowa…

Chemia to straszne paskudztwo. Niszczy raka, demolując przy okazji organizm. Piekło, przez które trzeba przejść, chcąc wygrać z chorobą. Powiedzieć, że było trudno, to jak nazwać II Wojnę Światową niewinną awanturą. Byłem wykończony fizycznie, nie miałem siły, żeby podnieść rękę. Psychicznie — jeszcze gorzej. Ze względów sanitarnych odcięty od rodziny i całego świata. Strach o siebie, przyszłość najbliższych… Moje oczko w głowie, 7-letniego syna Szymona, mogłem zobaczyć tylko przez ekran telefonu… Dałem radę.

Żeby żyć, potrzebowałem nowego szpiku. Na szczęście dawcy nie musiałem daleko szukać — został nim mój brat. Oczywiście nie mogło być zbyt kolorowo. Chemia przeszczepowa zniszczyła śluzówki. Przez 2 tygodnie nie byłem w stanie jeść, ani pić. Karmiono mnie pozajelitowo, preparatami dożylnymi. Przy okazji przyplątała się też grzybica płuc. Dałem radę. Wróciłem do domu, zaczęły się wizyty kontrolne. Przez kolejne 4 miesiące nadrabiałem stracony czas z synem. Czasami graliśmy w piłkę, a czasami jeździliśmy na rolkach. Każdego dnia cieszyłem się jak małe dziecko, że mogę go wziąć w ramiona, podać rękę, kiedy się przewrócił, przytulić. Czułem, że dostaliśmy oboje drugą szansę i bardzo chciałem ją dobrze wykorzystać, pełen nadziei, że jego trauma już się nie powtórzy. Niestety, choroba miała inne plany…

Na początku lipca poszliśmy do sklepu, żeby kupić różne drobiazgi do przygotowania prezentu urodzinowego dla żony, która świętowała 10 lipca. Nie zdążyliśmy go wręczyć… Kiedy czytasz te słowa, ja znowu jestem zamknięty na oddziale, a śmierć czai się za rogiem. Wznowa — słowo, którego boi się każdy człowiek, walczący z nowotworem. Białaczka wróciła — tak jak zapowiadała…

Chemia, chemia, chemia. Nie ma innego wyjścia. A po chemii kolejny przeszczep. Nie mogę już go przyjąć od brata, więc trwa poszukiwanie niespokrewnionego dawcy. Nowy szpik powinienem otrzymać w ciągu najbliższego miesiąca. Żeby zwiększyć swoje szanse w walce o życie, muszę przyjąć 2 bardzo drogie leki, na które zupełnie mnie nie stać… Jeden (Mylotarg) — tuż po przeszczepie, drugi (Nexavar) przez najbliższe 2 lata, a być może już do końca życia.

Wiem, jaka to kwota… Pieniądze, których nigdy nie będę miał. Bez wsparcia dobrych ludzi moje szanse są zerowe. Potrzebuję tych leków. Ja chcę żyć, mam dla kogo. Mój syn mnie potrzebuje. Moja żona mnie potrzebuje. Proszę, pomóżcie mi w tej nierównej walce. Tylko z Waszym wsparciem mogę ocalić swoje życie…

Darek

1% podatku KRS: 00000 47638
Konto: 07 1750 0012 0000 0000 2316 1346
Cel: Dariusz Gruba

Inni dopieczni

powrót